Odwiedziło

wtorek, 31 maja 2011

Kill yourself (or your music taste). [2]

To tak słowem wstępu napiszę o czym traktować będzie ta notka. Rozpiszę się trochę o gustach muzycznych, gdyż dzisiaj miałem dwie sytuacje o nich traktujące.
  Otóż przechodząc do sedna sprawy. Pierwsza z tych sytuacji zdarzyła się na shoutboxie pewnej gry internetowej w momencie, gdy siedząc i słuchając Muse zajadałem się żelkami z jakiejś pospolitej sieciówki. Otóż przyglądam się toczonym rozmowom i w pewnym momencie widzę, że jakieś dziewczę (na moje oko jakieś 15 lat, mocno ograniczony sposób myślenia; wnioskuję to po jej sposobie wypowiadania się oraz stosunku do innych osób) uparcie wmawia innym, że jedyny i słuszny rock to klasyki pokroju AC/DC, Led Zeppelin oraz Guns N' Roses, a inne gatunki muzyczne oraz zespoły współczesne są jednym wielkim gównem. No przepraszam bardzo, ale to, że nie przemawiają do mnie takie zespoły, które ogólnie przyjęte są jako standard swojego gatunku nie jest powodem do tego, by wypowiadać się na temat tego, czego słucham nie poznając nawet twórczości danego zespołu. Jeśli Muse lub 30 Seconds to Mars to gówno, cieszę się, że jestem tą muszlą klozetową do której ono trafia. Widać bylo, że dziewczę słucha tych zespołów częściowo na siłę, kreując w ten sposób swój rockowy image zbuntowanej nastolatki. Rozumiem, buzują hormony, ma się w dupie cały świat, ale nie jest to powód, by jeździć doszczętnie po wszystkim co choćby trochę odstaje od naszego własnego światopoglądu. Sam szanuję gusta muzyczne innych, więc nie widzę problemu, by inni szanowali mój. Jeśli tego nie robisz, wybacz, ale jesteś dla mnie debilem z którym nie warto rozmawiać, bo taka rozmowa jest zupełnie bezproduktywna. Co innego jeśli szanujesz moje poglądy, ja twoje, bo wtedy oboje możemy się czegoś wzajemnie nauczyć, a kto wie, być może nawet przekonać do czegoś co do tej pory leżało nam średnio.
Kolejna sytuacja to po prostu rozmowa ze znajomym na znanym wszystkim komunikatorze GG.  Oczywiście zaczęło się od powitania, zapytania jak mija i obgadaniu pierdół, po prostu rozmowa jak każda inna. W pewnym momencie zebrało nam się na wspominanie muzyki, której kiedyś słuchaliśmy no i się zaczęło. Na rzut poszli tacy wykonawcy jak Katy Perry, Black Eyed Peas, Mike Posner, Sam Sparro, Timbaland. Będąc szczerym powiem, że na moją twarz wypełzł usmiech, który powiększał się z minuty na minutę, by w końcu przypominać banana kolosalnych rozmiarów. Prawda, mój gust muzyczny ukierunkował się i nie słucham już czego popadnie, ale nie jest to powód, by traktować tych wykonawców jak gówno dla pospolitego ruszenia. Wręcz przeciwnie, uważam, że muzyka to uniwersalny język i jeśli nie zamykamy się sztucznie na dany gatunek muzyczny i jemu podobne (co według mnie jest kulturowym samobójstwem) jesteśmy w stanie bez skrzywienia twarzy wysłuchać wszystkiego. Tak, nawet disco polo przy którym mi, osobiście, świetnie się bawi.
Jaki sens moich marnych wypocin? Może ktoś to przeczyta i zrozumie, że poszanowanie gustu innego człowieka rodzi zrozumienie, a zrozumienie rodzi... no właśnie, z tym zostawiam już was. Miłych przemyśleń. Na koniec wrzucę jeszcze dwie piosenki. Pierwsza 'gównianego' zespołu Muse, która jest moim ulubionym utworem ze wszystkich mi znanych, a druga Timbalanda z której zaczerpnąłem tytuł notki. Enjoy~



Ach, no i pozdrowienia dla Eleazara, dzięki któremu nasunął mi się pomysł na tę notkę ;-)

poniedziałek, 30 maja 2011

Krótka biografia [1]

Blogi piszę od długiego czasu, niestety na żadnym z dotychczasowych serwisów nie zabawiłem na dłużej. Powody były proste - toporny interfejs, ciężka obsługa. Ale ta notka nie o tym ma traktować więc przejdźmy najlepiej do meritum. Powinienem się przedstawić, a wiadomo, że kiedy chce się siebie opisać zaczyna się od imienia. Wszystko poniżej.

Imię:  Mateusz
Wiek: 19
Zainteresowania: Taniec, muzyka, literatura, kino, biologia
Inne: Brak, a przynajmniej na ten czas nic więcej nie powiem.

Nie wiem co więcej napisać, bo wtedy ta notka będzie pisana na siłę. Życzcie mi tego, by spisywanie moich myśli nie nastręczało większych problemów oraz by ten blog nie umarł z braku mojego zainteresowania.