Odwiedziło

czwartek, 7 lipca 2011

Atak dementorów

7 lipca. Wakacje. A ja czuję się jak wyruchany przez bandę dementorów. Zamiast cieszyć się słońcem i czasem wolnym gniję sobie jak drzewo, które zapuściło korzenie. Wrosłem w swoje mieszkanie i ani widzi mi się je opuszczać, bo na zewnątrz i tak nie ma co robić. Wolę trwonić godziny na oglądanie filmów, słuchanie muzyki, surfowanie po necie i inne głupie pierdoły zamiast zająć się czymś pożytecznym. Siedzę i pochłaniam słodycze jak pierwszorzędna śmieciarka, tak jak szybko we mnie wchodzą, tak szybko wychodzą. A razem z nimi wyrzucam z siebie to całe rozgoryczone gówno. Gniję jak drzewo, pruchnieję od środka. I wiecie co? Na razie nie chce mi się nic z tym robić. Dobrze mi się siedzi i egzystuje, po prostu. Lenistwo ogarnęło mnie tak jak woda topielca. Także...
Cheers i do usłyszenia, czy co tam wolicie.

środa, 15 czerwca 2011

Dlaczego tak fajnie być facetem? [8]

Siedzę sobie dzisiaj i tak myślę dlaczego tak naprawdę lubię być facetem i czemu nie oddałbym swojego penisa za oferowane w zamian miliony. Dochodzę do wniosku, że nie wiem, po prostu lubię być mężczyzną. Zapewne na tę sympatię do własnej płci składają się mniejsze rzeczy. Nie odpowiadam za to co będzie poniżej, bo dopiero zaczynam rozkładać to wszystko na czynniki pierwsze.
1. Gwarantowany orgazm.
Tak, to jest chyba najciekawsze. Zawsze zastanawiało mnie dlaczego kobiety muszą pracować, by takowy osiągnąć, a mężczyznom przychodzi on tak łatwo jak poranne golenie albo umycie talerza. Otóż odpowiem. Nie wiem, co nie zmienia faktu, że jest to zajebiste. Chyba każdy chce mieć coś tak łatwo, że nawet nie musi nad tym myśleć. No i tak jest właśnie z orgazmem u mężczyzn. Oni o nim nie myślą, nie skupiają się, by go osiągnąć, nie muszą wykonywać jakiś specjalnie wymyślnych ruchów. Wystarczy chwila czasu i oto jest.
2. Nie muszę się specjalnie szykować, by wyjść z domu.
Nie rozumiem tego, że kobiety, gdy muszą gdzieś wyjść szykują się dwie godziny. Ja przy dobrych obrotach zbieram się w 15 minut, czasem jednak jak mam lenia to wyleguję się w wannie i zlatuje dłużej. Ale, zmierzając do sedna. Chłopowi ogolenie się, umycie, ubranie i zjedzenie śniadania zajmuje około cztery razy mniej czasu niż kobiecie. Kobieta musi się umyć, potem wysmarować ciało milionem odżywek i kremów, uczesać, ułożyć włosy, zrobić sobie make-up, dobrać ubranie do pogody/nastroju/nie wiem czego jeszcze + milion innych bzdurnych spraw. Mężczyźnie wystarczy to co wymieniłem wyżej, a i ubrania nie musi dobrać jakoś pod czynniki zewnętrzne/wewnętrzne/inne (niepotrzebne skreślić). On po prostu myje się, ubiera, je, po czym wyrusza na polowanie. Samica natomiast musi się odpindrzyć, by wyjść. Myślę, że to pozostałości po naszych przodkach. Samice, by zwrócić na siebie uwagę samców musiały być piękne i odjebane, za to Ci drudzy musieli tylko utrzymać rodzinę więc do takich spraw jak ubiór (lub nawet jego brak) nie przywiązywali zbytniej uwagi. Także tego. Zajebiście, że nie muszę reperować dzień w dzień urody.
3. Zakupy.
O tak, najbardziej wkurwiająca rzecz u kobiet - ich umiejętność wybierania przedmiotów na zakupach, a raczej jej brak. Nigdy nie rozumiałem mojej matki, siostry i dziewczyn, które wchodząc do sklepu musiały obejrzeć wszystkie ciuchy na wieszakach, potem wszystkie przymierzyć, a na końcu stwierdzić, że nie kupią niczego, bo im się nie podoba. Większość facetów wchodząc do sklepu zazwyczaj idzie na dział, który go interesuje, od razu coś wybiera, przymierza i albo to bierze albo robi podejście drugie, które najczęściej skutkuje wyborem odpowiedniego towaru. Czas, który na tym zaoszczędzi może przeznaczyć na inne sprawy typu: piwo z kumplami, piwo na mieście lub piwo przed telewizorem. Kobieta natomiast w tym czasie lata po  kolejnych sklepach jak potłuczona tracąc czas, który mogłaby wykorzystać na: umycie naczyń, zrobienie obiadu albo podanie piwa swojemu mężczyźnie. No i powiedzcie mi kobiety, nie lepiej zadowolić swojego faceta niż denerwować się na gorączce przecen i wyprzedaży?
4. Ciąża i poród.
Zawsze zastanawiało mnie co czuje kobieta, gdy jej potomek rozrywa jej cipkę. Bo jakby nie spojrzeć to poród jest niczym innym jak próbą przeciśnięcia arbuza przez dziurkę wielkości truskawki. Gdybym był masochistą to sprawił bym sobie syntetyczną cipę i spróbował. Ale na ten moment, nie, dziękuję. Co do samej ciąży. Rosnący brzuch, zachcianki, szaleństwo hormonów. Nie, faceci nie lubią takich rzeczy, z zasady. O ile rosnący brzuch jeszcze da się ścierpieć, bo rośnie on od piwa to jedzenie ogórka kiszonego z bitą śmietaną albo nagłe zmiany nastroju nam raczej nie służą. Sam się momentami dziwię, że kiedy moja matka nosiła mnie w brzuchu cisnąłem ją o jakieś oliwki moczone w miodzie czy inne rzeczy, których teraz bym nawet nie dotknął. Poza tym mężczyzna lubi się wyspać, a nie wyobrażam sobie dobrze przespanej nocy z taką torbą z przodu.
5. Alkohol.
Jak wiadomo, w kulturze utarło się to, że mężczyzna lubi sobie wypić więc widok nawalonego jak stodoła chłopa nie jest raczej szokujący. Kobieta za to nie może za dużo w siebie wlać, bo gdy urżnie się porządnie to albo dziwka albo słaba głowa i nie powinna pić. Poza tym, nie spotkałem się z przypadkiem, by w sklepie w którym okazywałem dowód propszono mnie o niego ponownie przy kolejnej wizycie. Moje koleżanki za to zawsze muszą użerać się ze sprzedawczyniami. Często jest również tak, że to chłop może wypić więcej, bo podczas, gdy ja dopiero odpływałem w odmienny stan świadomości na imprezach moje koleżanki już smacznie spały.
6. Siła.
Tak, to również musiało się pojawić. Siła fizyczna, wiadomo o co chodzi. O ile kobiety muszą na to raczej pracować, mężczyznom z wiekiem przychodzi to jakoś naturalnie. W wieku czternastu lat nie miałem problemu z uniesieniem wora ziemniaków podczas, gdy moja siostra nie mogła go nawet przesunąć będąc w wieku lat szesnastu. Otworzenie słoika z ogórkami - co za problem. Zawsze, gdy trzeba coś przenieść lub przesunąć woła się mężczyzn. Niby źle, tak? Ale weźmy na ten przykład kolejkę w sklepie w którą facetowi nie jest się ciężko wepchnąć (chyba, że spotka osobnika tej samej płci, ale wiadomo od zawsze, że sklepy to terytorium kobiet), koncert na którym łatwiej mu odepchnąć innych na boki lub walka o miejsce w autobusie przy boku samicy. Tak, siła ma swoje plusy, które my mężczyźni potrafimy umiejętnie wykorzystać.
7. Golenie.
Tak, tego wam kobiety nie zazdroszczę. My, faceci, nie musimy golić ani nóg, ani rąk, ani klaty, ani nawet okolic intymnych, gdyż utarło się, że owłosiony mężczyzna to mężczyzna normalny i tak być powinno (w większości przypadków, nie zapominajcie, że lubię uogólniać). kobieta za to musi depilować nogi, depilować ręce jeśli znajduje się na niej za dużo włosów, depilować okolice bikini. No masakra, a ile bólu. Widziałem setki razy na koloniach/wyjazdach koleżanki, które z zakrwawionymi nogami śmigały po plastry do higienistki, bo się zacięły. Mężczyzna nie ma takich problemów i dzięki Ci za to ty tam na górze!
8. Sikanie. i menstruacja. 
Postanowiłem popytać niektóre z koleżanek czego zawsze zazdrościły mężczyznom. Zgodnie odparły, że braku miesiączki oraz tego, że nie muszą kucać podczas sikania. Panowie, 1:0 dla nas! Mężczyzna potrzebuje tylko rozpiąć rozporek, by oddać mocz, nie przeszkadza mu nawet to, że sika na drzewo czy krzaczek. Nie musi przyjmować jakiś karkołomnych pozycji, by załatwić potrzebę, a i również po to, by nikt go nie zauważył. Z tego co zaobserwowałem mężczyźni nie krępują się tak bardzo jak kobiety, gdy trzeba pokazać kawałek golizny. Co do menstruacji. Chłopy, wyobraźcie sobie, że co miesiąc boli was brzuch oraz, że cieknie wam krew z 'kranu'. Niezbyt kusząca perspektywa, przynajmniej dla mnie. Zmiana podpasek/tamponów, ból przed tym wszystkim tylko dlatego, że komórce jajowej usrało się przejść z jajnika do jajowodu. Jak dobrze, że mężczyzna nie odczuwa produkcji plemników, a jeśli już 'odczuje' ich nadwyżkę to jest to zaiste przyjemne.
9. Penis.
Ostatni punkt w mojej notce, gdyż nie chce mi się dalej wymieniać powodów dla których warto być mężczyzną, z racji tego, że jest ich mnóstwo, naprawdę. Najważniejszym jednak z nich, jak dla mnie, jest posiadanie penisa. Nie czuć pustki w kroczu, nie ma tam czarnej dziury i dlatego możemy chodzić w luźniejszych majtkach, których nie czuć. Kiedy jest Ci smutno nikt nie pocieszy Cię tak jak twój penis, zawsze możesz z nim porozmawiać, zawsze możesz go 'przytulić' i niezależnie od jego humoru sprawi, że na twoją twarz wypełznie uśmiech. Penis to najlepszy przyjaciel mężczyzny, zaiste. Jest jeden minus, który momentami potrafi przyprawić o rumieńce wstydu. Często nasz przyjaciel jest dosyć niesforny. Ale taki mały szkopuł niknie przy jego zaletach, a jak wiadomo - nie ma nikogo bez wad.
I tym pozytywneym akcentem kończę dzisiejszą notkę, pozdrawiam wszystkich posiadaczy penisa i wszystkie użytkowniczki korzystające z takiego fajnego tworu jakim jest : D 

poniedziałek, 6 czerwca 2011

Zwykły dzień samotnika [7]

Dzwonek budzika, który po chwili milknie. Otwiera oczy, przeciera je po czym stwierdza, że poleży jeszcze chwilę w łóżku. Piętnaście minut później zwleka się i wciąż pocierając powieki kieruje się w stronę łazienki biorąc po drodze ubrania przygotowane dzień wcześniej. Prysznic i poranna toaleta zajmują mu około pół godziny. Rozbudzony i rześki wychodzi i kieruje się do kuchni, by zjeść porządne śniadanie. Kończy się na zamiarach, bo jak zwykle zalewa płatki mlekiem. Zabrawszy miskę do pokoju włącza komputer, a po chwili muzykę i sprawdza wszystkie interesujące go witryny próbując uporządkować myśli przy swoich ulubionych dźwiękach. Południe. Postanawia w końcu wstać sprzed monitora i zrobić coś konstruktywnego. Zaczyna od pościelenia łóżka, wysprzątania biurka i umycia naczyń po innych domownikach. Później sprząta powierzchownie pokój, na większe porządki przyjdzie czas, gdy wróci z biblioteki. Zakłada buty po czym wychodzi z domu upewniając się, że drzwi zamknięte zostały na cztery spusty. Wsiada do windy, chwilę później jest już na zewnątrz. Nieśpiesznym krokiem idzie przez dwa osiedla, by w końcu przekroczyć próg biblioteki. twarz owiewa mu chłodne powietrze z wentylatora. Kładzie książki na blacie, głuchy odgłos przybijanego stempla. Idzie wybrać coś nowego, kończy się na dziale fantastyki i losowo wybranych książkach. Chwilę gawędzi z bibliotekarką po czym mówiąc wesoło 'do widzenia' wychodzi i idzie na małe zakupy. Woda, ser, jogurt, makaron, żelki. Płaci przy kasie ostatnimi pieniędzmi w portfelu, po czym wraca do domu, by dokończyć resztę swoich obowiązków. Idzie się przebrać, by nie zabrudzić zwykłego ubrania przy sprzątaniu. Stawia na gazie garnek z wodą po czym wrzuca makaron. Kiedy ten się gotuje, sprząta pokój przy włączonej wcześniej muzyce. Skończywszy przygotowuje sobie obiad po czym znowu siada przed komputerem i zajadając się włącza komunikator. Odpisuje na co ważniejsze wiadomości po czym bierze książkę i zaczyna ją czytać. Tak mija mu czas do godziny osiemnastej kiedy z pracy wraca matka. Chwilę z nią rozmawia po czym wraca do swoich zwykłych zajęć. O godzinie 21:00 przychodzi pora, by się wykąpać. Bierze książkę pod pachę i po chwili wyleguje się w ciepłej wodzie poznając losy kolejnych wymyślonych bohaterów. Tak mija zazwyczaj godzina po której suszy włosy i z powrotem siada przy komputerze, by posłuchać muzyki i poużerać się z kimś na licznych forach internetowych. Koło pierwszej w nocy powoli wszystko zamyka i wyłącza, by skończyć książkę pod kołdrą i zasnąć. Jak każdego dnia. A potem znowu się obudzić i przeżyć podobny dzień. I tak w kółko.
To zwykły dzień, zwykłej osoby, która wybrała samotność obcując z ludźmi rzadziej niż to ogólnie przyjęte. Takiej osoby jak ja.

piątek, 3 czerwca 2011

Hehe [5]

Nie chce mi się dzisiaj pisać nic konstruktywnego i dłuższego więc na pocieszenie podrzucam wam zajebistą nutę.



Proszę.
Mój mózg chyba gnije.
Branoc. I tyle.